Pierwsze racjonalne uzasadnienia prawnokarnego zakazu kazirodztwa, pojawiły się w drugiej połowie wieku XIX jako naturalna konsekwencja teorii ewolucjonistycznej K. Darwina i praw Mendla rządzących zasadami dziedziczenia cech. Wszelkie wcześniejsze domniemania w tym zakresie uznać należy za pozbawione dostatecznej podstawy, zarówno teoretycznej jak i empirycznej, a zatem bliższe magicznemu i guślarskiemu pojmowaniu rzeczywistości, niż nauce.83
W Polsce, na początku wieku XX, jak podaje J. Warylewski, momentami eugenicznymi, jako najważniejszymi, dla jego ustanowienia, tłumaczył zakaz kazirodztwa J. Macko: „Za karalnością kazirodztwa przemawiają względy eugeniczne, etyczne i socjalne, jednak obok wstrętu fizycznego (horror sanguinis) momenty eugeniczne zdają się być zasadniczemi. Statystyka wykazuje, że prawie 80% dzieci zrodzonych z takich małżeństw, jest kalekami fizycznemi i moralnemi. Nadto za karalnością kazirodztwa przemawia i ta okoliczność, iż z punktu widzenia czystości życia rodzinnego podobny stan nie może uchodzić bezkarnie, jeżeli społeczeństwo pragnie uchronić się od jego zgubnych skutków”.84
W dzisiejszych czasach tezy tej nie da się w pełnej rozciągłości utrzymać, i jak zostanie wskazane w dalszej części wywodu, zarówno założenia teoretyczne, jak i badania populacji dzieci pochodzących ze związków kazirodczych nie dają podstaw do jednoznacznego potwierdzenia szkodliwości genetycznej kazirodztwa, a już z pewnością nie stanowią asumptu do podtrzymywania twierdzenia, iż 80 procent potomstwa pochodzącego ze związków kazirodczych cierpi z powodu upośledzenia fizycznego, czy też psychicznego. Niemniej jednak, pomimo uznania przez większość badaczy przesłanek genetycznych za mało przekonywające bądź też za przestarzałe, w dalszym ciągu usiłuje się przy wykorzystaniu różnego rodzaju badań, czy też założeń teoretycznych uzasadniać zakazy dotyczące stosunków między blisko spokrewnionymi osobami, strasząc konsekwencjami natury genetycznej dla zdrowia potomstwa pochodzącego z takich związków.85
W związku z tym należy przyjrzeć się wskazanym uzasadnieniom starając się w sposób obiektywny, w świetle istniejącego stanu wiedzy, ocenić ich przydatność dla uzasadniania obowiązującego w wielu systemach prawnych zakazu kazirodztwa.
Podstawowym twierdzeniem opartym na teorii genetyki jest prawo, iż wraz z rosnącym stopniem pokrewieństwa, wzrasta niebezpieczeństwo wystąpienia genów recesywnych, które mogą spowodować powstanie wad genetycznych u potomstwa. Zatem prawdopodobieństwo narodzin dziecka, pochodzącego od osób ze sobą blisko spokrewnionych, cierpiącego z powodu choroby o podłożu genetycznym, jest większe niż podstawowe ryzyko wystąpienia takiego zdarzenia w danej populacji.86
Na czym zatem polega powstawanie chorób o podłożu genetycznym?
Genetyka wyróżnia kilka ich rodzajów, rozróżniając je na podstawie kryterium mechanizmu powstawania. Według tego kryterium wskazać można cztery rodzaje chorób uwarunkowanych genetycznie:
aberracje chromosomowe - choroby spowodowane mutacjami genomowymi, zmianami w liczbie bądź strukturze chromosomów,
choroby jednogenowe (monogenowe) - choroby spowodowane mutacjami pojedynczych genów,
choroby uwarunkowane wieloczynnikowo (kompleksowo) - choroby, które są wynikiem zarówno predyspozycji genetycznych (zmiennością genową), jak i czynnikami środowiskowymi,
choroby mitochondrialne - spowodowane mutacjami w genomie mitochondrialnym; dziedziczone w linii żeńskiej (po matce).87
W kwestii szkodliwości stosunków kazirodczych dla genetycznego zdrowia potomstwa istotne są jedynie choroby monogenowe. Dziedziczenie jednogenowe rządzi się zespołem reguł, które przedstawiają się w następujący sposób:
Geny występują parami, jeden z nich jest dziedziczony od ojca, drugi natomiast pochodzi z genotypu matki. Poszczególne geny w danej parze mogą występować w dwóch odmianach nazywanych allelami, które funkcjonują w sposób dominujący lub recesywny. W czasie mejozy, czyli procesu, w którym powstają haploidalne (zawierające połowę materiału genetycznego przyszłego osobnika) komórki rozrodcze, allele ulegają segregacji pomiędzy gametami w taki sposób, że każda gameta uzyskuje jeden gen z pary, przy czym proces segregacji alleli różnych loci odbywa się niezależnie. W wyniku połączenia gamet może powstać heterozgota lub homozygota. Pierwsza z nich to osobnik posiadający dwa różne allele jednej pary genów w tym samym locus, druga natomiast posiada dwa takie same allele. Przy czym homozygota może występować w postaci dominującej (dwa geny dominujące) lub recesywnej (dwa geny recesywne). Gen recesywny naukowcy definiują jako taki gen, którego działanie przejawia się jedynie w stanie homozygotycznym, genem dominującym jest zaś gen, którego efekt przejawia się niezależnie od tego, czy występuje on w stanie heterozygotycznym czy homozygotycznym.88
Istnieją cztery rodzaje dziedziczenia jednogenowego, mianowicie:
autosomalne dominujące,
autosomalne recesywne,
sprzężone z płcią recesywne,
sprzężone z płcią dominujące,
Z uwagi na fakt, iż prawdopodobieństwo wystąpienia choroby z powodu stosunków kazirodczych wzrasta jedynie w przypadku dziedziczenia autosomalnego recesywnego oraz ze względu na to, iż większość chorób o podłożu genetycznym wywoływana jest przez geny recesywne, to właśnie temu rodzajowi dziedziczenia należy przyjrzeć się bliżej.89
A zatem choroba genetyczna przenoszona w ten sposób ujawnia się u homozygot pod względem zmutowanego genu, natomiast heterozygoty z jednym nieprawidłowym genem są zdrowymi nosicielami. Prawdopodobieństwo wystąpienia choroby recesywnej nie jest związane z płcią potomka, a zatem jest takie samo dla obu płci. Prawdopodobieństwo wystąpienia choroby u potomstwa, w przypadku, gdy oboje rodzice są heterozygotycznymi nosicielami wynosi 25 procent dla każdej ciąży. Natomiast osoba chora, będąca recesywną homozygotą, przekazuje zmutowany gen wszystkim swoim dzieciom. Przy założeniu, że jej partner będzie osobą zdrową wszystkie jej dzieci będą nosicielami. Jednakże, gdy partner będzie heterozygotycznym nosicielem prawdopodobieństwo wystąpienia choroby u potomstwa wyniesie 50 procent przy każdej ciąży. W wypadku skrzyżowania dwóch chorych osobników prawdopodobieństwo wystąpienia skazy genetycznej u potomstwa wynosi 100 procent. W kwestii rodzeństwa osoby chorej to ryzyko, iż będzie ono heterozygotycznym nosicielem wynosi 66 procent. Spośród chorób dziedziczonych w ten sposób można wskazać: mukowiscydozę, fenyloketonurię, rdzeniowy zanik mięśni, głuchotę wrodzoną, niedokrwistość sierpowatokrwinkową i albinizm. Przy czym należy zaznaczyć, iż jest to katalog przykładowy nie wyczerpujący całego zbioru chorób genetycznych dziedziczonych autosomalnie recesywnie.90
Prawdopodobieństwo wystąpienia recesywnej homozygoty u potomstwa rodzeństwa ciotecznego jest, według E. R. Martina i M. C. Speer, tylko o około 3 procent wyższe niż w przypadku potomstwa dowolnej pary pochodzącej z danej populacji. Należy dodatkowo podkreślić, że jest to prawdopodobieństwo wystąpienia każdej recesywnej homozygoty, a jak już wspomniano, aby miała miejsce choroba genetyczna o podłożu recesywnym musi to dotyczyć genów chorobotwórczych, a zatem zarówno ojciec jak i matka muszą być nosicielami tych genów.91
Natomiast według D. L. Hartla i E. W. Jones prawdopodobieństwo narodzin dziecka albinosa (gen odpowiadający za tą cechę jest recesywny, do jej wystąpienia niezbędna jest recesywna homozygota) ze związku niespokrewnionych białych Amerykanów wynosi 1 do 20 000, a przy związku rodzeństwa ciotecznego wzrasta do 1 do 2 000.92 Taki wzrost prawdopodobieństwa należy uznać za znaczny.
J. Baranowski słusznie jednakże zauważa, iż prawdopodobieństwo wystąpienia szkód genetycznych nie jest zależne w pierwszej kolejności od stopnia pokrewieństwa, a od występowania, liczby i konfiguracji genów recesywnych w materiale genetycznym rodziców dziecka. Znacznie większe prawdopodobieństwo wystąpienia chorób genetycznych, niż u osób blisko spokrewnionych, ma miejsce u osób genetycznie obciążonych.93 A przecież nikt dzisiaj nie postuluje zakazu zawierania związków w celach prokreacyjnych przez osoby z wadami genetycznymi, co byłoby logiczną konsekwencją uznania względów eugenicznych za ratio legis poenali kazirodztwa.
W swych rozważaniach J. Baranowski posuwa się nawet dalej twierdząc, iż przy odpowiednim doradztwie genetycznym związki natury kazirodczej okazałyby się korzystne dla populacji z uwagi na eliminowanie genów recesywnych z jej puli genowej. Ponadto podkreśla, iż potomstwo osób ze sobą spokrewnionych może się wyróżniać wzmocnionymi cechami pozytywnymi rodziców.94 Zabiegi mające na celu wyżej wspomniane wzmacnianie cech, były od wieków stosowane przez ludzkość w zamiarze wyhodowania nowych odmian roślin i zwierząt. Do tej pory czyniono to niejako „na ślepo”, jednakże przy obecnym wykładniczym rozwoju genetyki nic nie stoi na przeszkodzie, aby nie tylko zapobiegać genetycznym chorobom recesywnym, ale przez właściwe doradztwo genetyczne wzmacniać niektóre cechy gatunku ludzkiego. Oczywiście bez przymusu, i tylko dla chętnych.
Nie jest to pomysł oryginalny na pogodzenie ze sobą zwolenników i przeciwników tezy o szkodliwości genetycznej związków kazirodczych, bowiem w kilku stanach USA funkcjonuje przepis zezwalający na utrzymywanie stosunków tego typu pomiędzy rodzeństwem ciotecznym pod warunkiem, że osoby decydujące się na potomstwo z takich związków będą obligatoryjnie otoczone specjalistyczną opieką z zakresu doradztwa genetycznego.95
Dodatkowo J. Baranowski zauważa, iż w makroskali efekt mieszania materiału genetycznego osób blisko spokrewnionych jest nie do uniknięcia, ze względu na tzw. efekt utraty przodków. Jak wyjaśnia w swym artykule, z uwagi na fakt, iż liczba przodków danego człowieka wzrasta z każdą wcześniejszą generacją w postępie geometrycznym, to przy założeniu, że nie następuje mieszanie się genów osób spokrewnionych, w roku 1650 populacja gatunku homo sapiens wynosiłaby ok. czterech bilionów, gdy w rzeczywistości oscylowała w granicach zaledwie pół miliarda osobników.96
Poza twierdzeniami natury teoretycznej przeprowadzono również badania dotyczące stanu zdrowia populacji dzieci pochodzących ze związków kazirodczych. Jak podaje J. Baranowski, analizując badania E. J. Schulla i J. V. Neela, w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia przeprowadzono badania na dwóch grupach japońskich dzieci. Na populacji potomstwa 2300 spokrewnionych ze sobą rodziców i na grupie porównawczej dzieci takiej samej liczby rodziców niespokrewnionych ze sobą. Wyniki badań E. J. Schulla i J. V. Neela wskazują na nieznacznie większy, bo wynoszący od 1 do 3,2 procent (badania prowadzono równolegle w dwóch miastach) odsetek śmiertelności dzieci ze związków kazirodczych. W kwestii występowania innych defektów odsetek ten wynosił od 1 do 4 procent na niekorzyść dzieci spokrewnionych ze sobą rodziców.
Rozbieżności w tak niewielkim zakresie mogą być wynikiem czynników nieuwzględnionych przez badaczy takich jak choćby zanieczyszczenie środowiska, poziom opieki zdrowotnej, dieta czy stosowanie używek przez rodziców. Wyniki takie mieszczą się również w granicach błędu statystycznego lub mogą stanowić przypadek.97
Ponadto z badań przeprowadzonych w latach pięćdziesiątych przez S. Kubo wynika, iż powszechnie spotykanymi czynnikami przyczyniającymi się do kazirodztwa w Japonii były: negatywne wpływy otoczenia społecznego, defekty umysłowe, tendencje do chorób psychicznych i zaburzeń osobowości.98 Zatem istnieje duże prawdopodobieństwo, iż problemy zdrowotne potomstwa pochodzącego ze stosunków o charakterze kazirodczym wynikały raczej ze stanu zdrowia rodziców, niż z samego faktu ich bliskiego pokrewieństwa.
Podobne badania w warunkach polskich, choć na znaczne mniejszej populacji, przeprowadziła w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia B. Ślusarczyk. Zbadała ona 310 przypadków kazirodztwa, co do których w latach 1970-1975 prowadzono postępowanie karne.
W zakresie zainteresowań B. Ślusarczyk znalazły się między innymi przypadki ciąż będących następstwem stosunków seksualnych w konfiguracjach ojciec - córka i brat – siostra. Przeprowadzając analizę akt sądowych zetknęła się ona z 87 przypadkami ciąż będących wynikiem kazirodczego obcowania płciowego, w tym 46 przypadków dotyczyło potomstwa ze związku ojciec – córka, a 41 dzieci urodzonych ze związku brat - siostra.99 Bezpośrednio po porodzie nastąpił zgon 5 noworodków. W 5 przypadkach dzieci, pochodzące z kazirodczego związku, wykazywały ewidentne upośledzenie umysłowe, w 6 natomiast bardzo słabą odporność na choroby.100
Przyglądając się wynikom tych badań należy zauważyć, iż odsetek dzieci z ewidentnym upośledzeniem umysłowym wynosił 5,7 procent, z problemami związanymi z niewydolnością układu immunologicznego 6,9 procent, natomiast odsetek zgonów tuż po porodzie wynosił 5,7 procent.
Liczby te wskazują na wyższy odsetek niż w przypadku normalnych populacji. Nie należy jednakże zapominać, iż rodzice dzieci stanowili dość specyficzną grupę w porównaniu ze statystycznym Polakiem mieszkającym na terytorium Polski w latach 1970-1975.
Przede wszystkim należy wskazać na stan zdrowia matek dzieci. A zatem wśród 87 matek, aż 4 wykazywały pogranicze niedorozwoju, 6 upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim, w 1 przypadku miało miejsce upośledzenie w stopniu umiarkowanym, a w 4 upośledzenie umysłowe w stopniu znacznym.101
Przy przeliczeniu na bardziej miarodajne dane procentowe uzyskujemy obraz wskazujący na to, iż na zdrowie potomstwa w znacznej mierze mógł wpływać stan zdrowia matek. Mianowicie 4,6 procent z nich wykazywało pogranicze niedorozwoju, 6,9 procent upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim, 1,1 procenta w stopniu umiarkowanym i 4,6 procent w stopniu znacznym.
Dodatkowym czynnikiem, niewątpliwie obciążającym genetycznie, było zdrowie ojców dzieci w omawianych przypadkach. B. Ślusarczyk, której badania są przytaczane, nie wyszczególnia niestety ojców z całej populacji sprawców kazirodztwa, a poza tym w stosunku do 168 przypadków brak orzeczeń sądowo-psychiatrycznych, w związku, z czym wnioski oparte na metodzie statystycznej mogą być obarczone błędem z metody tej wynikającym.
Według danych przytaczanych przez B. Ślusarczyk, stopień inteligencji sprawców stosunków kazirodczych wykazał w 92 przypadkach normę psychologiczną, w 32 - pogranicze niedorozwoju, w 15 - upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim, w 3 - upośledzenie umysłowe w stopniu umiarkowanym, w przypadku 168 sprawców brak było orzeczenia sądowo - psychiatrycznego . Wśród 245 ojców dopuszczających się kazirodztwa, aż u 83 osób stwierdzono odchylenia od normy psychiatrycznej. Wskazane odchylenia zdiagnozowano także u 12 spośród 58 braci, którzy popełnili kazirodztwo. W orzeczeniach sądowo-psychiatrycznych ujawniano również zaburzenia natury emocjonalnej, a także odchylenia od norm seksualnych między innymi zoofilię, wampiryzm, homoseksualizm, ekshibicjonizm i pedofilię. Zdaniem B. Ślusarczyk, podłożem powstania zboczeń seksualnych oraz odchyleń od normy psychicznej i psychologicznej, obok elementów wrodzonych i dziedzicznych, był w większości przypadków alkoholizm sprawcy oraz prymitywna osobowość.102
Z analizowanego materiału wynika, że normę psychologiczną wykazywało 64,8 procent sprawców, natomiast aż 22,5 procent pogranicze niedorozwoju, 10,6 procent upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim i 2,1 procent w stopniu umiarkowanym. Sprawcy, wśród których znajdowali się ojcowie dzieci cierpieli również na cały szereg patii i parafilii, a także na dziedziczne choroby weneryczne. Ponadto w większości przypadków sprawca przejawiał skłonności do nałogowego spożywania alkoholu, u 45,8 procent sprawców przyjmowały one postać przewlekłego lub nałogowego alkoholizmu, a u 33,5 procent nadmiernego spożywania wyrobów alkoholowych.
Obraz typowego polskiego sprawcy czynów kazirodczych uzupełnia jego charakterystyka według J. Gromskiej, J. Masłowskiego i I. Smoktunowicz. Zdaniem autorów za specyficzny dla przeciętnego polskiego sprawcy uznać należy zdecydowanie niski stopień wykształcenia, obniżony poziom inteligencji i częste spożywanie alkoholu.103
Również warunki bytowe, w jakich przebywały kobiety ciężarne, a następnie ich dzieci, nie mogły pozostawać bez wpływu na zdrowie badanej populacji potomstwa wywodzącego się ze związków kazirodczych.
Zdaniem B. Ślusarczyk sytuacja materialna rodzin, w których ujawniono fakty współżycia kazirodczego kształtowała się poniżej średniej krajowej. Wysokość dochodów sprawców, co prawda wahała się od 1200 do 5000 zł,104 jednakże, jak słusznie zauważa autorka, ze względu na dodatkowe obciążenia dla domowego budżetu w postaci posiadania dużej liczby dzieci oraz wydatków związanych z nadużywaniem alkoholu nawet u sprawców osiągających dochody powyżej średniej krajowej sytuacja materialna kształtowała się poniżej przeciętnej.105
Trudna sytuacja materialna spowodowana w dużej mierze alkoholizmem i uchylaniem się rodziców od pracy zarobkowej w połączeniu z wielodzietnością i przejawianym w rodzinie prymitywizmem, musiała w istotny sposób wpływać na poziom opieki nad dzieckiem i warunki życia kobiety ciężarnej, które według powszechnie znanej wiedzy medycznej mają znaczący wpływ na właściwy rozwój płodu.
Podobnie, zatem, jak w przypadku populacji japońskich dzieci można uznać wyniki badań empirycznych za mało przekonujące, z uwagi na inne niż bliskie pokrewieństwo rodziców czynniki, czy to natury środowiskowej czy biologicznej, które mogły i zapewne wpływały na zdrowie potomstwa.
Do podobnych wniosków dochodzi J. Godlewski przyznając, iż odsetek upośledzonych dzieci pochodzących ze związków kazirodczych jest stosunkowo duży, według podawanych przez niego danych 66 procent, jednakże sam zakaz kazirodztwa jest przekraczany przez osoby, wśród których stwierdza się występowanie dużego odsetka osób upośledzonych.106
Innym argumentem genetycznym mającym uzasadniać zakaz kazirodztwa jest przeniesienie zakazu w sferę wiedzy zbiorowej, nabytej we wczesnym okresie rozwoju gatunku ludzkiego. Zdaniem zwolenników tego typu argumentacji, wiedza o szkodliwych następstwach zachowań kazirodczych dla zdrowia potomstwa stała się częścią wczesnego zbiorowego doświadczenia ludzkości. Natomiast zbiorowości osobników, które nie przyswoiły sobie tej wiedzy zostały wyeliminowane na drodze selekcji naturalnej.107
Trudno, jednakże, zgodzić się z zaprezentowanym powyżej tokiem rozumowania. Przede wszystkim wskazane we wcześniejszej części pracy rozważania natury teoretycznej oraz badania empiryczne, tyczące się wpływu stosunków kazirodczych na zdrowie potomstwa, obalają tezę o eliminacji na drodze selekcji naturalnej społeczności nie stosujących się do zakazu kazirodztwa. Prawdopodobieństwo wystąpienia wad genetycznych w populacji endogamicznej owszem wzrasta, jednakże nie w takim stopniu, aby zagrozić istnieniu całych społeczności. Ponadto stosunki między osobnikami blisko spokrewnionymi mają także pozytywne strony. Jest to mianowicie eliminacja genów recesywnych z puli genetycznej populacji, jak również możliwość wzmocnienia u potomstwa pozytywnych cech rodziców. Jak argumentuje J. Baranowski, najwcześniejsze doświadczenia z zakresu hodowli zarówno roślin, jak i zwierząt skłaniałyby raczej gatunek homo sapiens do krzyżowania się ze sobą osobników blisko spokrewnionych niż do unikania tego typu relacji.108
Jeżeli jednak chciałoby się podtrzymywać tezę o naturalnej selekcji plemion nie uznających zakazu kazirodztwa, to należy doszukiwać się czynników ją powodujących nie na płaszczyźnie genetycznej, ale raczej w uwarunkowaniach społecznych.
Nakaz egzogamii będący korelatem zakazu kazirodztwa, zwiększał bowiem szanse na przetrwanie grup ludzkich, poprzez umożliwianie powstawania między nimi więzów, a co za tym idzie zwiększanie ich możliwości produkcyjnych i obronnych. Wiązało się to w sposób oczywisty z możliwościami przetrwania we wrogim, skądinąd środowisku - jakim był otaczający człowieka świat, w czasach gdy gatunek homo sapiens stawiał swoje pierwsze kroki.
Za potwierdzającą ten punkt widzenia uznać należy, przytaczaną przez J. Warylewskiego teorię C. Levi-Straussa, widzącego w zakazie kazirodztwa rozwiązanie problemu redystrybucji luksusowego dobra, jakie stanowią kobiety. Zakaz obcowania z własną córką daje mężczyźnie prawo do współżycia z córką innego mężczyzny.109
Rozumując dalej w ten sposób, dojść należy do wniosku, iż w momencie, gdy jedno plemię przekazuje drugiemu dar w postaci kobiety, nie tylko nabywa prawo do odwzajemnienia tego gestu, ale również nawiązuje więzi wzmacniające zarówno swoją pozycję, jak i pozycję plemienia, z którym sojusz ten zawarło.
Podobne spojrzenie na powyższy problem prezentuje M. Filar, upatrując w zakazie kazirodztwa jedynie odwrotności społecznego nakazu egzogamii, który zdaniem autora: „(...) we wszystkich niemal społeczeństwach stał się koniecznym dla osiągnięcia i zabezpieczenia struktury społecznej i powiązań kooperacyjnych sięgających poza granice jedności rodzinnej”.110
Kolejnym argumentem negującym rozpatrywany sposób uzasadniania zakazu kazirodztwa w aspekcie genetycznym jest fakt, iż wśród plemion prymitywnych zakres osób, których dotyczy zakaz stosunków o charakterze kazirodczym nie pokrywa się z prawami genetyki.
B. Malinowski, prowadzący badania wśród Trobriandczyków, podaje występujące wśród nich rodzaje zakazanych stosunków kazirodczych:
„Najsurowszy jest zakaz kazirodztwa brat - siostra; jest to rdzeń tabu suvasova i rzadko występuje zarówno w rzeczywistości, jak i w legendzie.
Kazirodztwo z matką uważa się za nienaturalne i nie do pomyślenia; nie stwierdzono takich wypadków; jest to ważna forma suvasova; nie mówi się jednak o niej z tą samą odrazą, co o kazirodztwie brat-siostra.
Stosunku seksualnego z własną córką nie nazywa się suvasova; nie ma on sankcji kar nadnaturalnych; odczuwa się go jako bardzo zły; stwierdzono kilka wypadków takiego stosunku.
Stosunek z córką siostry matki jest formą suvasova; rzadko zachodzi; uważa się go za bardzo zły i zawsze trzyma się go w tajemnicy; w razie wykrycia jest surowo karany.
Stosunek z siostrą żony nie jest suvasova, ale uważa się go za zły; małżeństwo czy to w formie poligamii, czy z siostrą zmarłej żony spotyka się wprawdzie z surową dezaprobatą, ale zdarza się, a stosunki miłosne nie należą do rzadkości.
Stosunek z teściową lub z żoną brata nie jest właściwy, choć nie jest suvasova, i prawdopodobnie zachodzi, choć nieczęsto.
Stosunek z klasyfikacyjną tuguta (moją siostrą)111 jest suvasova: jest on zakazany przez prawo plemienne i sankcjonowany przez kary nadnaturalne; jest on jednak często spotykany i jest, można powiedzieć, poszukiwany.”112
Z zestawienia tego wynika, iż stosunki z krewnymi matki oraz kobietami z tego samego klanu są zakazane, ale jak podaje dalej B. Malinowski stosunek z siostrą ojca jest wyraźnie dobry i właściwy: „Jest to bardzo dobre, kiedy chłopiec ma stosunek z siostrą ojca”. Co prawda współżycie takie rzadko ma miejsce z uwagi na to, iż ciotka jako osoba pochodząca z innego pokolenia, nie stanowi dla młodego człowieka obiektu pożądania. Rolę zastępczą, względem ciotki ze strony ojca, bardzo często pełni jej córka.113
Z badań etnologicznych wynika zatem, iż związki między osobami spokrewnionymi w tym samym stopniu, niosące ze sobą w aspekcie genetycznym takie samo zagrożenie powstania niepożądanych skutków dla zdrowia potomstwa, są traktowane w sposób niejednorodny z rozróżnieniem na patrylineaż i matrylineaż. I gdy stosunki z krewnymi matki stanowią suvasova, zagrożone nie tylko powszechną dezaprobatą, ale także karami o charakterze ponadnaturalnym, to utrzymywanie kontaktów seksualnych z krewnymi ojca jest nie tylko dopuszczalne, ale jak najbardziej wskazane.
Zatem trudno uznać, iż życiem seksualnym w zakresie stosunków kazirodczych, badanego przez B. Malinowskigo plemienia, rządziła wiedza o charakterze zbiorowym dotycząca negatywnego wpływu, tychże kontaktów natury seksualnej, na zdrowie będącego ich owocem potomstwa.
Nie należy poza tym zapominać, iż jesteśmy częścią królestwa zwierząt, a od naszych „braci mniejszych” dzieli nas mniej niżby się powszechnie wydawało. Zwłaszcza w sferze zachowań seksualnych, mających w znacznej mierze podłoże biologiczne, na które nałożono „kaganiec” norm etycznych i prawnych, zróżnicowanych wedle różnych kultur je tworzących. Również w królestwie zwierząt panuje różnorodność zachowań seksualnych. Wśród większości gatunków mamy do czynienia z zachowaniami seksualnymi o charakterze kazirodczym, choć istnieją wyjątki, chociażby wilki, u których rozwinęło się tabu kazirodztwa. Nie należy jednakże łączyć w żadnym stopniu występowania zakazu, ze stopniem rozwoju ewolucyjnego, na jakim znajduje się dany gatunek. Wśród szympansów, które należą do grona naczelnych, a więc stoją zaledwie krok za nami w łańcuchu ewolucji stosunki kazirodcze są normalnym zachowaniem seksualnym.114 Nie wydaje się jednakże, aby miały one z tego powodu wyginąć na drodze selekcji naturalnej.
Ponadto, jak słusznie zauważa J. Baranowski, przypisywanie prymitywnym plemionom, że będą tak regulować swoje życie seksualne, aby uniknąć związanych z kazirodztwem zagrożeń natury genetycznej, można uznać za nieuprawnione i obarczone błędem prezentyzmu.115
Podnosi on także argument znany w teorii genetyki, jako tzw. efekt utraty przodków omawiany we wcześniejszej części pracy, będący dowodem na mieszanie się, w makroskali materiału genetycznego osób ze sobą spokrewnionych. 116
Kolejny argument mający uzasadniać wprowadzenie zakazu kazirodztwa względami genetycznymi zakłada wprowadzenie przez naturę, w postaci naturalnych i wrodzonych instynktów, blokady biologicznej zapobiegającej degeneracji gatunku homo sapiens. W założeniu ma ona przyjmować postać wstrętu, bądź odrazy do stosunków z osobami blisko spokrewnionymi.
Za czołowego przedstawiciela tej teorii uznać należy E. A. Westmarcka, a także jego następcę K. Leonharda. Teoria E. A. Westmarcka składa się z dwóch twierdzeń, kolidujących ze sobą w pewnym zakresie. Pierwsze z nich zakłada wrodzony wstręt do stosunków kazirodczych, drugie natomiast za przyczynę tej odrazy podaje wzajemną neutralizację popędu seksualnego, wynikającą z permanentnego przebywania ze sobą w małej grupie stanowiącej rodzinę. Jak podaje W. Leeming, w przypadku teorii E. A. Westmarcka trudno mówić o zakazie kazirodztwa, jest to raczej unikanie w naturalny sposób stosunków tego typu.117
Powstaje zatem pytanie, czy skoro występowanie stosunków kazirodczych jest wykluczone z powodów naturalnych dla każdego człowieka, niezbędne jest wprowadzanie norm prawnych dodatkowo stymulujących danego osobnika do przestrzegania przyrodzonych mu przecież instynktów?
Wydaje się, że naturalne instynkty nie wymagają dodatkowego wzmocnienia czy to przez normy moralne, czy prawne. Zwykle zadaniem normy prawnej jest nie stymulacja, a ograniczanie atawistycznych ludzkich instynktów. Zatem teorię powyższą należy uznać za raczej nieprzydatną dla uzasadniania penalizowania stosunków kazirodczych.
Teorii E. A. Westmarcka nie da się ponadto obronić z powodu coraz częściej występujących przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w środowisku wewnątrzrodzinnym. O ile, bowiem, konsensualne stosunki kazirodcze uznać należy za przypadki marginalne, to niekonsensualne, a wśród nich zwłaszcza tyczące się wykorzystywania seksualnego dzieci przez ich bliskich stanowią coraz większy odsetek przestępstw seksualnych.
Według opinii większości badaczy, ofiarami przemocy seksualnej w dzieciństwie jest l na 3-4 kobiety oraz l na 6-10 mężczyzn. Sytuacja w Polsce niestety niewiele odbiega od wyżej wspomnianych opinii naukowców. Badania Komitetu Ochrony Praw Dziecka wskazują, iż co piąta dziewczynka (około 20 procent) i co piętnasty chłopiec (około 6 procent) poniżej 15 roku życia doświadczają jakiejś formy nadużycia seksualnego. Co więcej, w ostatnich latach zarysowała się tendencja wzrostowa w ujawnianiu takich przypadków.118
Tłumaczyć można ją albo wzrostem częstotliwości występowania samych czynów, albo też rosnącym odsetkiem zgłaszania takich przestępstw. Nie należy zapominać, iż odsetek ujawnianych w Polsce przestępstw seksualnych w porównaniu z krajami zachodnimi jest stosunkowo niski.119
Wskazane dane w połączeniu z konstatacją, że w większości przypadków seksualnego wykorzystania dziecka sprawcą jest osoba spokrewniona z ofiarą, pozwalają na dostrzeżenie jak znaczny odsetek populacji gatunku homo sapiens nie kieruje się naturalnym, jak twierdzi E. A. Westmarck, instynktem.
I tak, około 90 procent sprawców wykorzystania seksualnego dzieci stanowią mężczyźni, przy czym większość z nich jest członkami najbliższej rodziny dziecka. Natomiast kobiety w zależności od źródeł stanowią od 1 do 10 procent ogółu sprawców. Najczęstszymi sprawczyniami są matki, stanowią one 45 procent ogółu kobiet dopuszczających się nadużycia.120
Tezę o bliskim pokrewieństwie między ofiarą a sprawcą potwierdza L. S. Alekseeva. Według niej od 75 do 90 procent, w zależności od źródła danych, sprawców wykorzystania seksualnego dzieci to osoby bliskie ofiarom, natomiast od 10 do 25 procent ogólnej liczby naruszających nietykalność seksualną dziecka stanowią obcy. Przy czym od 35 do 45 procent osób bliskich to sprawcy blisko spokrewnieni z ofiarą, a od 30 do 45 procent to osoby pozostające w dalszym stosunku pokrewieństwa.121
M. Beisert natomiast, wykorzystując badania Z. Izdebskiego z 2000 roku i D. E. H. Russel z roku 1986, rzuca nieco odmienne światło na kwestię relacji sprawca ofiara. Zatem obcy sprawcy to według D. E. H. Russel 11 procent, według Z. Izdebskiego 27,85. Krewni to odpowiednio 29 procent i 44,07 procenta. I trzecia kategoria to osoba znana, ale niespokrewniona, stanowi ona według D. E. H. Russel 60 procent, a według Z. Izdebskiego 42,02 procenta.122
Pomimo wskazywanego przez M. Beisert mniejszego odsetka osób spokrewnionych wśród sprawców seksualnego molestowania dzieci jest on na tyle znaczny, iż w sposób niewątpliwy obala teorię E. A. Westmarcka.
Również twierdzenia szkoły psychoanalitycznej znajdują się w opozycji w stosunku do teorii E. A. Westmarcka. Wyróżnia ona tzw. kompleks Edypa będący naturalnym, niepatologicznym okresem w rozwoju dziecka płci męskiej, objawiający się odczuwaniem podświadomej predylekcji chłopców pomiędzy 3 a 6 rokiem życia do własnej matki, oraz syndrom Jokasty charakteryzujący się erotycznym stosunkiem matki do syna.123 Jak również kompleks Elektry, którego mianem określa się podświadome i stłumione potrzeby erotyczne córki względem swojego ojca połączone z traktowaniem matki jako rywalki.124 Według szkoły psychoanalitycznej niebagatelną rolę dla rozwoju seksualnego dziecka i kształtowania się jego osobowości odgrywają właśnie kazirodcze skłonności względem rodziców ujawniające się na pewnym etapie dojrzewania.125
Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.